Bo nic! Każdy spędza ten wieczór, jak chce. My akurat od kilku lat spędzamy go w domu. Czasem sami, czasem z przyjaciółmi, w małym kameralnym gronie. Po prostu dobra okazja, żeby się spotkać, bo następnego dnia nikt nie musi wstawać do pracy. Ot co. A huczne imprezy? Mając małe dziecko zupełnie to sobie odpuszczamy. Może za jakiś czas mi się odmieni, na razie lubię nasze leniwe domowe Sylwestry.
A co z samym przełomem roku? To dość umowna sprawa, ale w sumie termin do podsumowań i planowania zmian dobry, jak każdy inny. Tak, tak, noworoczne postanowienia się rzadko spełniają. Może i tak, ale zawsze lepiej wprowadzać zmiany na lepsze prędzej niż później, poza tym w magię tej daty i tak nie wierzę ot po prostu mam już dość i chcę coś zmienić.
A to moja lista (ciekawe co z tego za rok będę mogła odhaczyć jako zrobione...)
- zredukować ilość posiadanych rzeczy (oddać/wyrzucić to, co niepotrzebnie zawala mi przestrzeń)
- nauczyć nie przejmować się tym, co ludzie powiedzą (nawet ci najbliżsi - trudno, nie da się uszczęśliwić wszystkich)
- jeść mniej wysoko przetworzonej żywności (drogo, niezdrowo - bez sensu!)
- jeść mniej mięsa (a może nie jeść go wcale?)
- oglądać mniej telewizji, słuchać więcej radia
- narzekać mniej, jeśli coś mi się nie podoba - zmienić to, jeśli nie mam na to wpływu - olać to;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz