poniedziałek, 25 kwietnia 2016

W wielorazowej krainie - jak to wygląda w praktyce

Pieluszki wielorazowe stosujemy już od blisko pół roku, więc jako taką opinię wyrobić sobie w tym czasie mogłam. Oczywiście opinia ta oparta jest o tylko te pieluszki, które posiadam. A stosik mam raczej pokaźny, może nawet za bardzo, nie mam wprawdzie wszystkich możliwych rodzajów i marek pieluszek, ale coś tam już o tym wiem, to się podzielę.

Na co dzień, w domu najchętniej używamy kieszonek, jest to bez wątpienia najwygodniejsze wyjście. Po praniu jest chwila zabawy w skompletowanie pakiecików, a potem to już jak z pampersem, biorę gotową pieluchę ze stosiku, zakładam dziecku równie szybko jak jednorazówkę, a zużytą wrzucam do wiaderka, w którym oczekują na pranie. Będąc w domu nie mam problemu z częstym przewijaniem (co ok. 2 godziny). Niestety czasem zdarzają się przecieki, zazwyczaj, jak się zagapię i za długo zwlekam ze zmianą pieluszki albo, gdy nie dość starannie założę pieluszkę. Mamy sporo ubranek, więc nie ma problemu z przebieraniem, a pranie dziecięce i tak leci co dwa dni. Gadzina niedługo pójdzie do żłobka i tam też chyba najlepiej sprawdzą się kieszonki, mam nadzieje, że opiekunki nie będą mieć z nimi problemu.

Ostatnio zaczęłam się także przekonywać do otulaczy i wkładów, wówczas po użyciu wystarczy wymienić wkład, a otulacz można użyć ponownie kilkukrotnie. Ale wciąż nie jest to mój ulubiony system, zwłaszcza, że dziecię mam raczej z tych ruchliwszych i zwiewających z przewijaka, więc czasem muszę się nagimnastykować zanim uda mi się zapiąć pieluchę na uciekającej pupie. Wolę jednak jak pieluszka trzyma się całości

Na spacery i wizyty w gościach korzystam z pieluszek z wpinanym wkładem dedykowanym, czyli z systemu sio, te co mamy (Grovia i Close Parents) są "pancerniejsze" od zwykłych kieszonek i dają lepszą ochronę przed przeciekaniem. Gdyby nie koszty, to rzeczywiście używałabym tylko tych pieluszek.

Na nocki używamy formowanek. Moje ulubione to te z kompletem wkładów dobranych przez producenta wpinanymi na napy. Te z kieszonką jakoś mnie do końca nie przekonują, niby idea ok, ale trzeba się nakombinować, żeby dobrać odpowiedni zestaw wkładów. Choć też nie są złe, jak odpowiednio dobiorę wkłady, to też dają radę wytrzymać nockę.

Czasem jednak korzystamy nadal z jednorazówek. Są sytuacje, w których jest to po prostu lepsza opcja.

Pierwsza taka sytuacja dotyczy czasu choroby. Nie mam na myśli byle katarku czy przeziębienia, ale niestety zdarzyło nam się trafić na nieco dłuższą chwilę do szpitala i tam korzystałam wyłącznie z jednorazówek. Przede wszystkim ze względów higienicznych, wiadomo, że w szpitalach pałętają się przeróżne bakterie, a niektórych z nich ciężko pozbyć się zwykłym praniem i nie chciałam ryzykować przywleczenia czegoś paskudnego do domu, a nie wszystkie pieluszki można traktować praniem w gorącej wodzie. Po drugie warunki w poznańskim szpitalu dziecięcym są, oględnie mówiąc, dość trudne, miejsca jest niewiele, a trochę rzeczy osobistych przy małym dziecku trzeba ze sobą mieć. Jakoś nie wyobrażam sobie do tego jeszcze mieć worka czy wiaderka zużytych pieluch, poza tym ktoś musiałby je ode mnie codziennie odbierać, prać i dowozić nowe. Nie było nawet czasu na dodatkowe pranie, ledwo wyrabialiśmy się z tym podstawowym. Wiem, że są osoby, które i w tych warunkach stosują wielorazówki, ale dla mnie szpital jest takim miejscem, gdzie maksymalną ilość rzeczy zastępuję jednorazówkami, nawet smoczki i butelki, których tam używaliśmy poleciały do kosza, a w domu już korzystaliśmy z nowych.

Podobnie postąpiłam, jak się Gadzinie zdarzyła mała biegunka. Niby to po lekach, ale nigdy nie wiadomo, żeby później nie szukać sposobu jak by tu zdezynfekować pieluchy, wolę przez dzień czy dwa używać jednorazówek.

Poza tym na krótkie wyjazdy też biorę jednorazówki. Takie 3-4 dni to z jednej strony za krótko, żeby planować pranie, zwłaszcza jeśli nie mam swobodnego dostępu do pralki, a z drugiej strony za długo, żeby przechowywać pieluchy i potem wracać z takim ładunkiem w samochodzie.

Nie jestem fanatyczką, tak, jak ze wszystkim, i tu przydaje się umiar. Ja wiem, że każda pojedyncza pieluszka będzie się rozkładać setki lat, ale podobnie jest z innymi plastikami w naszym otoczeniu, nie sposób z nich wszystkich zrezygnować. Jeśli mam wybór, to ograniczam produkcję śmieci, ale nie za wszelką cenę. Mimo wszystko życie należy sobie ułatwiać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz